niedziela, 31 marca 2013

Miesięczniki - MARZEC 2013

Witam Was w pierwszym poście z serii Miesięczniki. O co chodzi? Będzie to notka, pisana przeze mnie na koniec każdego miesiąca w której umieszczę podsumowanie miesiąca, kosmetyki które podbiły moje serce, obejrzane filmy, przeczytane książki itp. Myślę, że Można to nazwać podrasowanymi ulubieńcami miesiąca, jednak nie zawsze będą to rzeczy które ulubione w danym miesiącu. Cóż mogę więcej powiedzieć? Zapraszam do czytania ;)

COSMETICS






















Co prawda tylko dwa, ale za to jakie! Odżywkę używam już od września. Na początku bałam się, że będzie obciążała moje włosy, jednak już po pierwszym użyciu rozwiała moje wątpliwości. Włosy po jej użyciu są miękkie, łatwo się rozczesują i wspaniale się prezentują. Moje włosy przyzwyczaiły się do niej już tak bardzo, że ostatnio kiedy jej zabrakło nie umiałam dojść z nimi do ładu. Elektryzowały się, puszyły.. Teraz w mojej łazience, stoi już nowa butelka tego cuda i tylko czeka aż zacznę jej używać!
W zimie nigdy nie noszę rękawiczek, w dodatku rzadko kiedy smaruję dłonie kremem. Efekty są opłakane. Skórę mam tak suchą, że aż zaczyna pękać. Na szczęście na pomoc przychodzi mi firma Oriflame i ich krem Swedish Spa. Już po pierwszym użyciu widać poprawę! Wchłania się w miarę szybko i w dodatku bardzo ładnie pachnie. Strasznie żałuję, bo kilka dni temu wycisnęłam z tej tubki chyba już wszystko. Jak tylko skończe wszystkie kremy do rąk, na pewno do niego wrócę ;)

FOOD
W marcu, największą popularnością w moim domu cieszyły się koktajle owocowe.
Nawet nie będę podawała Wam na nie przepisu. Po prostu do miksera wrzucacie ulubione owoce i zalewacie je jogurtem, a następnie miksujecie. Ja czasami dodaje do nich jeszcze płatków. Obok na zdjęciu możecie zobaczyć mój twór stworzony z banana, pomarańczy, płatków i jogurtu. Pychotka!






BOOKS
Niestety w tym miesiącu oprócz kilku stron lalki, nie udało mi się nic przeczytać. Mam nadzieję, że w kwietniu nadrobię wszystkie braki.

MOVIES
W tym miesiącu oglądałam naprawdę sporo filmów, jednak jedyny tytuł który najbardziej zapadł mi w pamięć to "Woda dla słoni".  Przedstawiona zostaje historia miłosna, ale właśnie tej miłość między głównymi bohaterami najbardziej mi brakowało. Oceniając film i grę aktorską Pattinson'a, który jest główną postacią produkcji, starałam się nie patrzeć na niego przez pryzmat Zmierzchu, ale myślę, że w porównaniu do Reese Witherspoon poradził on sobie zdecydowanie lepiej. Świetnie przekazał emocję, podczas gdy postać Reese, była cały czas zimna i nie zawsze przekonywała mnie do siebie. Wydawało mi się, że jest ona typem która jedno mówi, a drugie mówi. Niestety, w recenzjach filmów nie jestem zbyt dobra, ale zdecydowanie polecam tą produkcję, na pewno się nie zanudzicie.




MUSIC 
 
Lorein zauroczyli mnie swoim supportem na koncercie happysadu, zdecydowanie warto ich posłuchać. 
Do tego na mojej playliście królował happysad  i kilka wolnych kawałków, które przewijały się przez miesiąc.


Dobrnęliśmy do końca ! Mam nadzieję, że taki pomysł na post Wam się spodoba. Tymczasem ja życzę WamWesołych Świąt, spędzonych w spokoju i z bliskimi! Trzymajcie się :)

sobota, 16 marca 2013

Cynamonowo mi!

 Hej, cześć, czołem, kluski z rosołem! Przybywam dziś do Was z przepisem, a coś naprawdę pysznego,a przede wszystkim banalnego! Ja nazwałam je cynamonowymi ślimaczkami, chociaż mają z nimi naprawdę niewiele wspólnego i bardziej trafnym określeniem były by tu cynamonowe serduszka. Do wykonania tych ciasteczek, potrzebujemy:
-paczkę ciasta francuskiego(osobiście polecam Wam to z biedronki ;))
-cynamon
-opakowanie cukru wanilinowego
+zwykły cukier do obtoczenia


Zaczynamy, ciasto rozkładamy, a w szklaneczce mieszamy cukier wanilinowy i mniej więcej 2 łyżki cynamonu (może być więcej może być mniej-jak kto lubi). Następnie ciasto posypujemy naszą cynamonową mieszanką i składamy jak na zdjęciach niżej, oczywiście sposób składania, zależy od Was. Po każdym złożeniu radzę ponownie przysypać ciasto, że smak był bardziej wyrazisty. Teraz zostaje nam tylko pokrojenie całości na 1cm paski, obtoczenie ich w cukrze i ułożenie na blasze, wyłożonej papierem do wypieków. Pieczemy w temperaturze 180 stopni, przez około 15 minut ;)


Czyż nie prezentują się wspaniale? Proste, pyszne, a jaki efekt! Trzymajcie się i do następnego! :*


czwartek, 14 marca 2013

nie mamy skrzydeł by latać, a mimo tego to nasz cel

 Kilka dzisiejszych, szkolnych zdjęć. Co u Was ciekawego? U mnie dość dużo się dzieje. Czekam właśnie na kawałek plastiku, dzięki któremu będę mogła jeździć samochodem, za tydzień jedziemy na koncert, czekamy na 18-nastkę Sylwii, a po drodzę do tego wszystkiego uczę się, marudzę i czekam na COŚ. Jest fajnie, fajnie jest :)





sobota, 9 marca 2013

Taaaaaaak długo na to czekałam! Do trzech razy sztuka. Teraz możemy odetchnąć i zacząć blogować :D

piątek, 1 marca 2013

You don't even know me










Witam Was pierwszego dnia Marca. Jak się macie? Bardzo długo mnie tutaj nie było, ale przyznam się szczerze, że to z lenistwa. No i braku czasu, bo ostatnie tygodnie były zabiegane w dosłownym tego słowa znaczeniu. Powyżej, przedstawiam Wam zdjęcia ze środowego robienia pizzy. Wyszła wprost genialna i być może następnym razem podam Wam ten banalny przepis. Moja siostra, Ania i ja brzuchy miałyśmy pełne i zadowolone.
Na moim komputerze już od kilku dni zalegają zdjęcia, które chcę tu wstawić w notkach. Są to między innymi  nowości, projekt denko, przepis na pyszne ciasteczka, a nawet recenzja trzech książek. Jeśli dobrze pójdzie może coś pojawi się w poniedziałek, ale nie chcę niczego obiecywać ;) Tymczasem uciekam zbierać się do łóżka i zapraszam Was na raczkującego bloga Ani. Wchodźcie to będzie pisała częściej!