sobota, 27 października 2012

Tarta z malinami i białą czekoladą czyli setny post!



 Tak jak obiecałam, post z tartą ;) Robiłam ją tydzień temu, bardzo smakowała dziewczynom i w kilka minut zniknęła. Była to moja pierwsza słodka tarta w życiu. Muszę przyznać, że wyszła naprawdę smaczna i na pewno będę  ją robiła jeszcze nie raz ! Przepis pochodzi z bloga Kasi Tusk ;)
 Składniki na ciasto:
        150g mąki
        30g cukru
        125g pokrojonego miękkiego masła
         łyżka wody

Składniki na wierzch:
        200ml śmietanki 36%
        120g białej czekolady
        jajko
        maliny(ja użyłam mrożonych)

Wykonanie:
Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy cukier, mąkę i wodę. Zagniecione ciasto odkładamy na pół godziny do zamrażalnika. Po upływie wyznaczone czasu, wykładamy ciasto do formy, wierzch nakłuwamy widelcem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 25 minut.
Maliny rozmrażamy. Roztapiamy białą czekoladę ( ja roztapiałam ją w misce położonej nad garnkiem z gotującą wodą) następnie dodajemy śmietankę delikatnie mieszając. Odkładamy masę i czekamy aż trochę ostygnie. Następnie dodajemy do niej rotrzepane jajko, cały czas mieszając.
Na upieczony spód układamy maliny, całość zalewamy czekoladą i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na 20 minut.
Gotowe! Smacznego :)

Przepis jest naprawdę prosty. Mam nadzieję, że narobiłam Wam ochoty na eksperymentowanie w kuchni! Tymczasem, ja zmykam do nauki. Do następnego postu ;)



i'm a winter fan!




Cześć kochani! Czy jesteście zdziwieni tematyką zdjęć, które umieściłam dzisiaj na blogu? Otóż dzisiaj rano spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Za oknem pojawił się śnieg! Jestem ogromną fanką zimy i całej atmosfery z nią związanej. Uwielbiam te śnieżne popołudnia w których pogryzam ciasteczka korzenne,  piję herbatę z cytryną, a na stopach widnieją moje grubiutkie, specjalne na tą poprę roku skarpetki!
Strasznie cieszę się dzisiejszą aurą, ale nawet dla mnie - największej fanki na świecie!- końcówka października to trochę zawcześnie na śniegowe podboje :)
Tymczasem żegnam się z Wami i jednocześnie zapraszam Was na mój blog popołudniu, kiedy to dodam setny już wpis, z przepisem na pyszną tartę z malinami i białą czekoladą :)




żródło; weheartit

środa, 17 października 2012

let's go shopping

 Przychodzę dzisiaj do Was z zakupami, które zrobiłam dobre trzy tygodnie temu. Nie jest tego za wiele, ale i tak jestem zadowolona. Najszczęśliwsza byłam kiedy kupiłam poniższe spodnie, po wyjściu ze sklepu chodziłam z ogromnym bananem do końca dnia. Mam jeszcze zakupy kosmetyczne, ale nie chciałam ich mieszać z tymi ciuchowymi.
Co u mnie? Tydzień zaczął się męcząco i zaskakująco zarazem. W poniedziałek mama zapytała mnie czy chcę zdawać na prawo jazdy, powiedziałam, że pewnie oczywiście. Jeszcze tego samego dnia dowiedziałam się, że właśnie dzisiaj mam już pierwsze wykłady. Nastawiona, na notowanie razem z koleżanką stawiłyśmy się w wyznaczonym miejscu. Jakie było moje zdziwienie, gdy po 20 minutach krótkiej i zwięzłej teorii, pani powiedziała : "No to teraz Ty pojedziesz!". I tak właśnie odbyłam swoją pierwszą jazdę. Było cudownie, prowadzenie auta jest cudowne. Następny wykład we wtorek, a kolejna jazda w czwartek. Juz nie mogę się doczekać!
pull&bear

house/reserved/pull&bear

niedziela, 14 października 2012

But baby there you go again, there you go again, making me love you

Wreszcie nadszedł ten czas. Nowa notka. Pierwsza w październiku. Przepraszam. Dni lecą jak szalone, mamy już prawie połowę października,a przecież dopiero co rozpoczynałam szkołę. Kolejny weekend się kończy, a ja zdecydowanie obiecuję poprawę. Wczoraj wieczorem dużo myślałam o blogu. Postanowiłam, że albo się za niego porządnie wezmę i będę pisała notki, albo najzwyczajniej w świecie go usunę.
Na zdjęciu, książka, którą skończyłam dzisiaj nad ranem. Przeleżała na mojej półce prawie półtora roku (pisałam o niej tutaj), zanim ją przeczytałam, ale niestety tak już mam. Kupuję książki, a potem one czekają na moją łaskę.
Co mogę powiedzieć o samej książce? Cóż, powiem Wam szczerze, że ta pozycja, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie miałam pojęcia, że będzie, aż tak dobra. Co prawda nie znajdzie się ona w dziesiątce moich ulubionych książek, ale w dwudziestce już na pewno. Polecam ją wszystkim, którym nudzi się w te jesienne wieczory. Fabuła jest naprawdę interesująca, a styl pisania autorki po prostu ubóstwiam.
Tym miłym akcentem, żegnam się z Wami. Obiecuję, że nową notkę opublikuję jeszcze w tym tygodniu. Mam Wam tyyyyyyyle do pokazania! Miłego tygodnia ;)