środa, 1 maja 2013

Miesięczniki - KWIECIEŃ 2013

Cześć! Wstałam dzisiaj rano z jakąś dodatkową energią, spowodowaną pewnie przez nadejście majówki. Postanowiłam od razu to wykorzystać i tym sposobem witam Was w drugich już na moim blogu miesięcznikach. Kwiecień był udanym miesiącem, co prawda skończył się tak nie spodziewanie jak się zaczął, ale pozostawił po sobie kilka miłych wspomnień. Naszą szkołę opuściły już klasy trzecie, co jest równoznaczne z zwiększeniem przestani dla reszty uczniów podczas przerw na naszych wąziutkich korytarzach. W głowie mi się nie mieści, że za rok to ja opuszczę te mury, ale na razie staram się o tym nie myśleć, a nacieszyć rokiem, który pozostał. Warto wspomnieć jeszcze o tym, że dokładnie 20 kwietnia, minął DRUGI rok istnienia bloga. Naprawdę dziwię się, że jeszcze tu jestem. Dziękuję Wam, że nadal od czasu do czasu tu zaglądacie i mam nadzieję, że stuknie nam razem i trzeci roczek.
Teraz już nie przedłużając zaczynajmy!

COSMETICS
Nie jest ich zbyt wiele, ale postanowiłam napisać, jeszcze notkę o kosmetykach, które w ostatnim czasie urzekły moje serce i to właśnie tam postaram się zawrzeć więcej.
Przedstawiam Wam mój zdecydowany faworyt jeśli chodzi o zapachy, jest to Mirage Daydream, od Oriflame. Już po zużyciu, możecie zauważyć, jak często go używałam. Na początku byłam do niego sceptycznie nastawiona, ale z każdym dniem przekonywałam się coraz bardziej. Kompozycja składa się z nut słodkiego kasztana, wanilii i drzewa cedrowego. Idealny jeśli ktoś uwielbia słodkie zapachy jak ja!



 Ponad wszystko używałam także Wiśniowego Kremu Uniwersalnego, który zastąpił mi wszystkie balsamy do ust w tym miesiącu. Dodatkowo pielęgnowałam nim także skórki wokół paznokci, a także łokcie i przesuszone punkty na mojej twarzy. Zdecydowanie  najlepszy, jeśli chodzi o dokładne nawilżenie. Dodatkowo wiśniowy zapach(<3), który chyba nigdy mi się nie znudzi. Uwielbiam!







FOOD
Jeśli chodzi o jedzenie to w tym miesiącu, upiekłam swój pierwszy chleb, a także swoje pierwsze bułeczki. W dodatku, oba wypieki, wyszły całkiem zadowalająco, więc mam nadzieję, że na nich nie poprzestanę.




 Uwielbiam cynamon! Już od dawna chciałam upiec coś z nim w roli głównej. Zaczęłam więc szukać przepisu, na słodkie bułeczki i tym sposobem trafiłam na Norweskie Bułeczki Cynamonowe. Jak się później okazało, przepis ten pochodzi od Nigelli Lawson, której książkę "Jak być domową boginią", dostałam na urodziny od znajomych(buziaki dla Pauliny i Adriana! :*). Mimo kilku trudności jakie powstały, przy robieniu ciasta, bułeczki wyszły naprawdę całkiem niezłe i gdybym tylko mogła podzieliłabym się nimi z całym światem! Są mięciutkie, puszyste, słodkie.. i co najważniejsze cynamonowe.
Zastanawiam się właśnie nad dodaniem przepisu, w osobnej notce, poświęconej tylko im, a każdym razie dam Wam znać.







Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek upiekę chleb. Robienie zakwasu, szukanie formy, dodatków... to nie była moja bajka. Do czasu! To moja kumpela Ania, uraczyła mnie zakwasem na chleb Watykański, który wędruje z domu, do domu. Ponoć przynosi rodzinie szczęście i piecze się go tylko raz w życiu. Nie jest to robota na 15 minut, bo kiedy już ma się taki zakwas, trzeba nad nim pracować, aż tydzień. Każdego dnia dodaje się do niego coś innego, szóstego dnia ciasto rozdziela się na cztery części, z czego trzy można przekazać dalej. Czwarta potrzebna będzie siódmego dnia, by upiec chleb. Chociaż właściwie jest to bardziej takie chlebo-ciasto, bo dodaje się do niego czekoladę, rodzynki, jabłka, a nawet orzechy. W każdym razie jeśli kiedykolwiek ktoś będzie chciał podarować taki zakwas, nie odmawiajcie, oprócz pysznego chlebo-ciasto, otrzymacie także szczęście (o czym ja zdążyłam się już przekonać)!







 BOOKS

Błagam, nie bijcie! W tym miesiącu również poległam jeśli chodzi o książki. Jakoś brakuje mi czasu na zagłębianie się w te wszystkie historie, kiedy lektury czekają. Mam jednak nadzieję, że przyszłym miesiącu będę mogła opisać Wam coś ciekawego, bo jak narazie jedyną książką jaką ruszyłam w kwietniu był POTOP, a przecież nikt nawet nie chciał by o tym czytać!







MOVIES

Czytanie książek nie poszło mi zbyt dobrze, nadrabiam więc wszystko filmami. LOL- chwyciłam za niego, bo chciałam zobaczyć, jak poradzi sobie Miley Cyrus. Film jest dobry, wrócę do niego jeszcze raz, bo wydaje mi się on prosty w przekazie. Wszystko co miało zostać opowiedziane, opowiedziano. Nie jest to co prawda bardzo ambitny film ,ale zaspokoi niewymagającego widza. Jak urodzić i nie zwariować, to dość słaby film. Niby komedia, niby dramat, ale tak naprawdę nic. Baczyński to bardzo dobry polski film. Osobiście bardzo lubię twórczość Baczyńskiego i podchodziłam do tego filmu z ogromnym entuzjazmem. Nie zawiodłam się. Historię poety, opowiedziano w niecodzienny sposób, co chyba najbardziej mi się spodobało. Dodatkowo odkryto kilku naprawdę świetnych aktorów. Nic dodać, nic ująć, tylko obejrzeć! Intruz- nie czytałam książki (chociaż czeka na mnie na półce) i nie bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać. Film ten jest interesujący i myślę, że potrzeba naprawdę ogromnej wyobraźni by urzeczywistnić świat przedstawiony w książce. Ciekawa historia trzymająca w napięciu, również polecam :)

MUSIC
W tym miesiącu moje serce zdecydowanie podbił Macklemore. Pokochałam go i mogłabym słuchać w nieskończoność! Warto przesłuchać także kawałek Czesława Mozila i Meli Koteluk, który stworzony został do filmu Baczyński.

A tych najbardziej wytrwałych zapraszam także tutaj:

9 komentarzy:

  1. lol oglądała:)
    obserwuje - fajny blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm pyszne jedzonko :) Świetny post !

    Buziaki,
    Aleks

    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta perfuma może być fajna, lubię słodkie zapachy..<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie umiem się na tego Baczyńskiego wybrać a jestem bardzo ciekawa tego filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Intruza obejrzę jak skończę czytać książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. LOL tez widzialam w tym miesiacu i bardzo mi sie spodobal:) a o lekturach nawet nie chce slyszec bo do wtorku musze przeczytac wszystkie streszczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oo gratuluję ci własnych wypieków... wyglądają bardzo smacznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Alez mi narobiłaś apetytu na te bułeczki, podła kobieto! :) Sama takie bym zjadła, najlepiej wszystkie naraz.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś - wypowiedz się! Dziękuję za każdy komentarz, staram się odwdzięczyć tym samym! ;)